

Tekst piosenki
Szybma rano, trzecie piętro, ja przy oknie
Ciut za nisko, żebym mógł rozwiązać problem
Palę szybko, bo dłoń jak to miasto moknie
Albo jak twoje oczy, kiedy pomyślałaś o mnie
Mam garnitur, choć nie noszę, disi w szafie
Założyłem go dwa razy — na pogrzeb i na rozprawę
Nie mam czasu, by go stracić, rozjebałem go na balet
I na laski, którym trzeba płacić, by tańczyły dalej
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Zapłaciłem zdrowym więcej niż pieniędzmi
Boli co ma boleć, nie na wszystko mam tabletki
Pełno w baku, napęd na tył, wiem po znaku
Że za szybko chłodzę napój, by się napić
Tak na smaku, bo gdzieś snik
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Nic nie pachnie jak jej skóra albo włosy
Robię sam czech, potem gram i wracam w nocy
Nic na zawsze, biorę mach i myślę o ten
Znów czekam, aż się zamknie, żebym ja mógł się otworzyć
Życie mi szkodzi, ale więcej chcę jak szczęścia w proszku
Pewnie zaskoczy mnie kolejny dzień jak nerw na łokciu
Przepalam stres, bo męczy, w oczach brak łez i chęci
Nawet nie śniłem o tym, nie da się śnić, jeśli nie śpisz
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Trzecia po południu, parter, ja przy grillu
Jacuzzi w ogródku, tam ją pragnę wziąć od tyłu
Palę blanta, lecz powoli moją twarz ogrzewa słońce
A ty mała się nie boisz ani o nas, ani o mnie
W chuju mam, czy imponuję twoim kumplom
Bo ich komentarz to nie wyrok
Wiem, że kurwa nie muszę się bać o jutro
Bo sam zadbałem, by tak było
Ciut za nisko, żebym mógł rozwiązać problem
Palę szybko, bo dłoń jak to miasto moknie
Albo jak twoje oczy, kiedy pomyślałaś o mnie
Mam garnitur, choć nie noszę, disi w szafie
Założyłem go dwa razy — na pogrzeb i na rozprawę
Nie mam czasu, by go stracić, rozjebałem go na balet
I na laski, którym trzeba płacić, by tańczyły dalej
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Zapłaciłem zdrowym więcej niż pieniędzmi
Boli co ma boleć, nie na wszystko mam tabletki
Pełno w baku, napęd na tył, wiem po znaku
Że za szybko chłodzę napój, by się napić
Tak na smaku, bo gdzieś snik
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Nic nie pachnie jak jej skóra albo włosy
Robię sam czech, potem gram i wracam w nocy
Nic na zawsze, biorę mach i myślę o ten
Znów czekam, aż się zamknie, żebym ja mógł się otworzyć
Życie mi szkodzi, ale więcej chcę jak szczęścia w proszku
Pewnie zaskoczy mnie kolejny dzień jak nerw na łokciu
Przepalam stres, bo męczy, w oczach brak łez i chęci
Nawet nie śniłem o tym, nie da się śnić, jeśli nie śpisz
Miałaś czarną suknię, a ja miałem czarny dres
Miałaś lekki uśmiech, na twarzy blade jak śnieg
Miałem czarne auto, którym zaliczyłem dzwon
Teraz wiem, czy warto, a czy nie pobrudzić rąk
Trzecia po południu, parter, ja przy grillu
Jacuzzi w ogródku, tam ją pragnę wziąć od tyłu
Palę blanta, lecz powoli moją twarz ogrzewa słońce
A ty mała się nie boisz ani o nas, ani o mnie
W chuju mam, czy imponuję twoim kumplom
Bo ich komentarz to nie wyrok
Wiem, że kurwa nie muszę się bać o jutro
Bo sam zadbałem, by tak było
Tłumaczenie utworu
Pracujemy nad tłumaczeniem tej piosenki – wkrótce będzie dostępne!