Tekst piosenki

Kiedyś nie mówiłem „r” jak Gola,
ale wola, by rapować, silniejsza była
niż kozak, który opchnął ci twój ziomal.

Pora rap terroryzować tak jak IRA w IRL.
Kiedyś śmiali się nagminnie – „Co ty będziesz łapełem?”
Dziś oni robią mi sprzedaż, a ja rap przez duże R.
Twój raper to nie raper przy mnie koniec gry jak w PS5.

Zastanów się, influencerko, zastanów się, influencerze,
jesteś raperem czy raperką,
czy może wybił cię internet?
I czy bez waszego backgroundu
też byście zrobili karierę?
Bo raper wybija się rapem,
nie pierdoleniem pod kamerę.

Wkupujecie się w kulturę, jakby to był skin w Fortnicie.
Na stylowe hajs się znajdzie,
a tekst napisze ghostwriter.
Macie kwadratowe zwrotki,
rapu uczyli w Minecrafcie.
Nie ma w tym ziarna prawdy,
że nie jest industry plantem.

Plują nam w gębę dzisiaj,
a ci raperzy robią sobie zdjęcie i zbita wita.
Beka z typa – TikTok gwiazdki sprały wam głowy przed erą Eryka.
Urodzony w erze Magika,
więc patrzę po skillach, a nie statystykach.
I jak zaczynałem, to mógłbyś być tylko statystą,
i dlatego coś mi nie styka.

Wszystkie moje duże koty noszą Pumy XL.
Jestem niewiadomą w grze, czuję się jak X-Men.
Moja śliczna bad bitch świeci pinky ringiem,
a nie tyłkiem gdzieś publicznie.
Przekaż cipce, że nie będę simpem.

Sypię rymem, jakby to był stary melanż.
My to lokalsi rapu,
a oni przyszli pozwiedzać.
Siedzę wkurwiony przy stoliku
na rozdaniach Popkillera.
Łatwiej się na to patrzyło,
kiedy mogłem się najebać.

Branża robi rimming, ucieszona tak jak lubię.
Nie mówię w waszym języku,
a i tak mam go w dupie.
Chcieli być brzmieniem przyszłości,
co drugi to polski Future.
I to nic personalnego –
ja po prostu was nie lubię.

Mają featy w innym języku,
ja język w jej stopach.
Kudel tu wykręcił taką,
że robi footjoba.
Co drugi lamus do zdjęcia –
chciałeś być jak Kodak.
Ta twoja nie dość, że deska,
to leży jak kłoda.

Zarabiam na tym pieniądze tak jak ODB,
a oni dziwne afery, tak jak P. Diddy.
Karma do was wróci, psy – Pedigree,
a ona brzmi wieczorami,
jakbyś mieszał mac and cheese.

F do G – dwie litery po sobie jak w alfabecie.
Tłumaczę to tłukowi, byku, tak jak Alfa becie.
Moje życie – koncert życzeń,
i właśnie mi gra na flecie.
Mam jej tapetę na bluzie,
a ona mnie na tapecie.

Beka z typa, urządzę wam pogrzeb – beka, stypa.
Beka styka, żeby tak jak Beckham
grywać w pierwszych ligach.
Penge zwijać, pensje zbijać,
piękne dymać – pękła chwila,
i na koniec masz znów ujemny bilans.

A twój idol – proch, sterydy,
pakty z diabłem jak Twardowski.
Tren wypisał Kochanowski,
a do tego kocha noski.
Hańbicie naszą kulturę,
nie mam czego wam zazdrościć.
Mam buntowniczą naturę –
jako dziecko i dorosły.

Nie rzucam ksywek,
nie trzeba być wybitną jednostką,
by skumać, o czym mówię
i co do kogo poszło.
Mój rap to wyboista droga,
gdzie nakurwiam off-road.
Od zawsze moje życie,
a dla was tylko rzemiosło.

Mam kochających rodziców,
dobry dom, prywatną szkołę.
Szacunek musiałem zdobyć skillem,
by stać tu, gdzie stoję.
W moim mieście swoim słowem
stoi za mną każdy baller.
Ta kultura to mój dom,
a wy robicie z niej hotel.

I nie chodzi o TikToczki –
do promocji sam nagrywam.
Chodzi o to, że jesteście
tym, co od początku dymam.
Jeden człowiek żyje rapem,
a drugi tylko nagrywa.
A ja jestem hip i hop,
tak jak jestem Tymek Grzywa.

Tłumaczenie utworu

Pracujemy nad tłumaczeniem tej piosenki – wkrótce będzie dostępne!

Więcej piosenek tego artysty