

Tekst piosenki
Redukcja silnika
Nigdy nie zwalniam
Robię redukcje, silnik robi głośne BAM BAM
Nie odkładam na później, nie stoję na światłach
Lubię gotówkę i tak Ci nie podam salda
Mnożę ją mnożę, ale to jest prosta matma
Ona zaprasza mnie do siebie, ale ja
Mam na dziś inne plany i nie będę sam
Hajs do kiermany, bag do pełna, bo mnie stać
Na zębach mam sześćdziesiąt koła, kurwa mać
Kolega dzwoni, że ma gotówkę na inwestycje
Chce coś z nią zrobić, zanim mu sąsiad wezwie policję
Będziemy mnożyć sos, bo każdy z nas żyje ambitnie
Dwie różne branże, a każdy stoi i patrzy jak kwitnie
W tym kraju każdy liczy, nie swój papier
Masz dwie lewe ręce i cię boli to, że mam dwie prawe
Prawie nie mam ziomków, którzy jeszcze żyją zgodnie z prawem
Prawo takie jest, że rucha cię, kiedy jest przestrzegane
Góra i paska młoda, ja Pakulskich nieradystwa jako pszyn
Ich wadala, mnogo czołg gotów
Próbowała na światłach, nie stała
Mocny szlak, dociągała
Bam, bam, wszędzie czuję, bam, bam
Hamulec, bezpieki, kidaj, mocny udar
Twardy mój probiwaj
Aaaa, czy robisz drogi? Bye, bye
Ludyny zwalniam, robię redukcję
Silnik robi głośne bam, bam
Nie odkładam na później, nie stoję na światłach
Lubię gotówkę i tak ci nie podam salda
Mnożę ją, mnożę, ale to jest prosta matma
Kiedyś chciałem być chemikiem i gotować towar tak jak Walter White
Jednak byłem szczylem, więc jedynie czułem vibe
A inaczej hajs, widziałem w tym hype
Pobyt na ulicy zawsze bazerna i na haj
Gdybym wtedy znał się na robocie
Zarabiałbym krocie, miał grubo na koncie
Mówimy o klopcie lub o latach w kazamatach, kocie
Bo do 60 już niejeden liczył w locie
Tu, wiele razy byłem w górze i spadałem w dół
Całe szczęście hip-hop wyłożył karty na stół
Dzięki niemu po swojemu spokoju żyć mogę
Zanim to skumałem, nieraz skręciłem w złą drogę
Może kiedyś Nobel wręczy mi nagrodę za to
Jaki przebiegłem w życiu maraton
Artysta kombinator
Tak sywa w sobie, skrywa tajny atom
Czego nie zatrybi tylko matą
Nigdy nie zwalniam
Robię redukcje, silnik robi głośne BAM BAM
Nie odkładam na później, nie stoję na światłach
Lubię gotówkę i tak Ci nie podam salda
Mnożę ją mnożę, ale to jest prosta matma
Ona zaprasza mnie do siebie, ale ja
Mam na dziś inne plany i nie będę sam
Hajs do kiermany, bag do pełna, bo mnie stać
Na zębach mam sześćdziesiąt koła, kurwa mać
Kolega dzwoni, że ma gotówkę na inwestycje
Chce coś z nią zrobić, zanim mu sąsiad wezwie policję
Będziemy mnożyć sos, bo każdy z nas żyje ambitnie
Dwie różne branże, a każdy stoi i patrzy jak kwitnie
W tym kraju każdy liczy, nie swój papier
Masz dwie lewe ręce i cię boli to, że mam dwie prawe
Prawie nie mam ziomków, którzy jeszcze żyją zgodnie z prawem
Prawo takie jest, że rucha cię, kiedy jest przestrzegane
Góra i paska młoda, ja Pakulskich nieradystwa jako pszyn
Ich wadala, mnogo czołg gotów
Próbowała na światłach, nie stała
Mocny szlak, dociągała
Bam, bam, wszędzie czuję, bam, bam
Hamulec, bezpieki, kidaj, mocny udar
Twardy mój probiwaj
Aaaa, czy robisz drogi? Bye, bye
Ludyny zwalniam, robię redukcję
Silnik robi głośne bam, bam
Nie odkładam na później, nie stoję na światłach
Lubię gotówkę i tak ci nie podam salda
Mnożę ją, mnożę, ale to jest prosta matma
Kiedyś chciałem być chemikiem i gotować towar tak jak Walter White
Jednak byłem szczylem, więc jedynie czułem vibe
A inaczej hajs, widziałem w tym hype
Pobyt na ulicy zawsze bazerna i na haj
Gdybym wtedy znał się na robocie
Zarabiałbym krocie, miał grubo na koncie
Mówimy o klopcie lub o latach w kazamatach, kocie
Bo do 60 już niejeden liczył w locie
Tu, wiele razy byłem w górze i spadałem w dół
Całe szczęście hip-hop wyłożył karty na stół
Dzięki niemu po swojemu spokoju żyć mogę
Zanim to skumałem, nieraz skręciłem w złą drogę
Może kiedyś Nobel wręczy mi nagrodę za to
Jaki przebiegłem w życiu maraton
Artysta kombinator
Tak sywa w sobie, skrywa tajny atom
Czego nie zatrybi tylko matą
Tłumaczenie utworu
Pracujemy nad tłumaczeniem tej piosenki – wkrótce będzie dostępne!