

Tekst piosenki
[Tekst piosenki "Ślepy Los"]
[Zwrotka 1]
Kiedyś miałem beef z mamą, rzuciłem jej w twarz siano
Płacę za ten czynsz mało? Może niech twój gach da coś
Nie będę z nim mieszkał yo, tyle tam mnie widziano
A to był czas jak mnie grano wszędzie wiesz gdzie się dało
Czasem spałem u zioma, czasem spałem na schodach
Klipy szły już w milionach, flota była ściemniona
Czułem się jak w 8 Mili B-Rabbit, B-Rabbit
Bo w domu się poczuwał dwa lata starszy typ
Czułem gniew, czułem wstyd
Ciuchy w reklamówce to cały mój dobrobyt
[Refren]
Gdy zapyta o mnie ślepy los
Usłyszy na, na, na, na
Nim obróci się to wszystko w proch
Zabierze czas nas jak fala
Nie chcę kłócić się o byle co
I zostać sam, sam, sam, sam
Gdy zapyta o mnie ślepy los...
[Zwrotka 2]
Odpowiedzialność nie jest moją dobrą stroną, żyję jak szczeniak
Rówieśnicy - żona, dom, dzieci, fura - ja nie mam
Nawet planów na to, bojе się, że świat nie poczeka
Na mniе, ale ciąglę widzę się na scenie, przyrzekam
Kilka tysięcy osób leci ze mną refren
Mógłbym zabić się, jak Sobel dla tej chwili jednej
Ona kocha we mnie tę wrażliwość, tańcz głupia
Nie wie ile gówna pod podeszwą na butach
Nie chcę być jak ojciec, ale widzę podobieństwa
Coraz częściej w charakterze, jebać te ustępstwa
Może powinienem dojrzałością się wykazać?
Dziesięć lat już mija, może warto jest pogadać
Jak jest tata?
[Refren]
Gdy zapyta o mnie ślepy los
Usłyszy na, na, na, na
Nim obróci się to wszystko w proch
Zabierze czas nas jak fala
Nie chcę kłócić się o byle co
I zostać sam, sam, sam, sam
Gdy zapyta o mnie ślepy los...
[Zwrotka 3]
Gdybym wtedy z Grochem usiadł z tyłu, z prawej strony fury
W najlepszym wypadku skończyłbym w klinice, budzik
Brakuje mi kilku braci, ale nie chcą się ratować
Nie mogę utykać z nimi, muszę prosperować
Nieprzepracowane traumy, bo się chciałem sam uporać
A to jest błędne koło i cię będzie prześladować
Ale robię to najlepiej kiedy moja dusza krwawi
Po co mi efekty, jak otwieram przy nich rany, nie wystarczy?
[Zwrotka 1]
Kiedyś miałem beef z mamą, rzuciłem jej w twarz siano
Płacę za ten czynsz mało? Może niech twój gach da coś
Nie będę z nim mieszkał yo, tyle tam mnie widziano
A to był czas jak mnie grano wszędzie wiesz gdzie się dało
Czasem spałem u zioma, czasem spałem na schodach
Klipy szły już w milionach, flota była ściemniona
Czułem się jak w 8 Mili B-Rabbit, B-Rabbit
Bo w domu się poczuwał dwa lata starszy typ
Czułem gniew, czułem wstyd
Ciuchy w reklamówce to cały mój dobrobyt
[Refren]
Gdy zapyta o mnie ślepy los
Usłyszy na, na, na, na
Nim obróci się to wszystko w proch
Zabierze czas nas jak fala
Nie chcę kłócić się o byle co
I zostać sam, sam, sam, sam
Gdy zapyta o mnie ślepy los...
[Zwrotka 2]
Odpowiedzialność nie jest moją dobrą stroną, żyję jak szczeniak
Rówieśnicy - żona, dom, dzieci, fura - ja nie mam
Nawet planów na to, bojе się, że świat nie poczeka
Na mniе, ale ciąglę widzę się na scenie, przyrzekam
Kilka tysięcy osób leci ze mną refren
Mógłbym zabić się, jak Sobel dla tej chwili jednej
Ona kocha we mnie tę wrażliwość, tańcz głupia
Nie wie ile gówna pod podeszwą na butach
Nie chcę być jak ojciec, ale widzę podobieństwa
Coraz częściej w charakterze, jebać te ustępstwa
Może powinienem dojrzałością się wykazać?
Dziesięć lat już mija, może warto jest pogadać
Jak jest tata?
[Refren]
Gdy zapyta o mnie ślepy los
Usłyszy na, na, na, na
Nim obróci się to wszystko w proch
Zabierze czas nas jak fala
Nie chcę kłócić się o byle co
I zostać sam, sam, sam, sam
Gdy zapyta o mnie ślepy los...
[Zwrotka 3]
Gdybym wtedy z Grochem usiadł z tyłu, z prawej strony fury
W najlepszym wypadku skończyłbym w klinice, budzik
Brakuje mi kilku braci, ale nie chcą się ratować
Nie mogę utykać z nimi, muszę prosperować
Nieprzepracowane traumy, bo się chciałem sam uporać
A to jest błędne koło i cię będzie prześladować
Ale robię to najlepiej kiedy moja dusza krwawi
Po co mi efekty, jak otwieram przy nich rany, nie wystarczy?
Tłumaczenie utworu
Pracujemy nad tłumaczeniem tej piosenki – wkrótce będzie dostępne!